porady

Dlaczego komputerowe badanie wzroku to za mało?

Badaniu wzroku można się poddać zarówno w gabinecie okulistycznym, jak i w niektórych salonach optycznych. Wiele osób traktuje takie miejsca jak supermarkety, do których można wpaść po nowe oprawki. Chciałoby je kupić, pomijając badanie, bo przecież kiedyś je robiło. Jeśli już zmieniasz oprawki, warto sprawdzić, czy stan wzroku się nie zmienił. W salonach pracują specjaliści, którzy mają sprzęt i umiejętności, by wykonać dokładne badanie wzroku. Zazwyczaj przyjmują tu nie okuliści, ale optometryści. Na czym polega różnica?
Optometrysta nie może wkraplać do oczu środków farmakologicznych, nie wykonuje też zabiegów i operacji na oczach. To zlecają okuliści. Jednak nasze studia są w całości poświęcone wadom refrakcji i diagnostyce. Stąd naprawdę dobrze znamy się na badaniach wzroku - stwierdzamy wadę, dobieramy metody korekcji, możemy też wykryć, że pacjent ma kłopoty z widzeniem wynikające nie z wady wzroku, ale np. z choroby: jaskry, zaćmy czy AMD. Możemy obejrzeć dokładnie sieć naczyń krwionośnych w przedniej części oka, wykryć nieprawidłowości. Wtedy kierujemy taką osobę do okulisty.

Na początek dostajemy do wypełnienia krótką ankietę. Oprócz standardowych pytań o płeć i wiek jest też pytanie o ostatnie badanie wzroku, choroby przewlekłe, przebyte choroby zakaźne, skłonności w rodzinie do nadciśnienia, choroby okulistyczne. Potem komputerowe badanie wzroku, które trwa chwilkę.
To jednak w żadnej mierze nie jest podstawa do postawienia jakiejkolwiek diagnozy. Daje nam jedynie pojęcie, z czym mamy do czynienia. Czy dana osoba ma dużą wadę wzroku czy nie. Określa też kształt rogówki - to keratometria. Pozwala też zaoszczędzić czas, ponieważ lekarz zaczyna badanie wzroku już od pewnych wartości. Jest też badaniem, które może nam coś powiedzieć o widzeniu w dali. Nie zbada widzenia w bliży.

Zbyt wiele innych czynników wchodzi w grę, żeby można było ocenić wzrok tylko po takim badaniu. Krótko mówiąc, gdyby na jego podstawie dobrać okulary, byłyby zapewne źle dobrane. Ale jest ono uzupełnieniem głównego badania prowadzonego w gabinecie. Mierzy też dokładnie odległość między naszymi źrenicami, co pomaga w dobraniu okularów. Specjalista pyta o to, co nam na co dzień przeszkadza w widzeniu. Jeśli mamy już wadę wzroku, sprawdza moc szkieł.
Wady wzroku, zwane wadami refrakcji, bada się za pomocą foroptera. Może być manualny lub elektroniczny. Nie ma to większego znaczenia dla jakości badania.
W pierwszej kolejności bada się za pomocą tablicy Snellena. Najbardziej popularny test z różnej wielkości literami lub cyframi ułożonymi w rzędach - od największych do najmniejszych. Siedząc w odpowiedniej odległości od tablicy i zasłaniając raz lewe, raz prawe oko, odczytujemy litery lub cyfry. Jeśli wykonamy to prawidłowo, najprawdopodobniej mamy dobry wzrok. Zazwyczaj jednak na którymś z rzędów się zacinamy. Specjalista przekłada to na daną wadę refrakcji.
To jednak nie koniec. Następuje seria kolejnych testów - z kolorowymi tablicami (kolory mają duży kontrast), różnymi kołami na białym polu, promieniami, kreseczkami, znakami. Za każdym razem specjalista pyta, co widzimy, jak ostro, czy coś jest bardziej wyraźne, oddalone, przybliżone, bardziej czarne itd. Testy te badają naszą refrakcję, stereoskopowe widzenie, ale też potwierdzają wyniki wcześniejszych badań.
Na koniec zakłada się specjalne okulary próbne, w które są wkładane soczewki o różnej mocy korekcji. Specjalista sprawdza jeszcze raz, jak widzimy ze "wspomaganiem". W sumie badania trwają około 20 min.